Czy istnieją jakieś cechy, które predysponują dziecko do zostania ofiarą rówieśniczej przemocy? W zasadzie ofiarą szkolnego mobbingu w jakimś momencie życia może zostać każde dziecko. Okazuje się jednak, że pewnym dzieciom w różnych rówieśniczych grupach zdarza się to częściej niż innym.
Wbrew pozorom przyczyny nie tkwią w czynnikach obiektywnych, takich jak tusza, wyróżniające się cechy wyglądu, nietypowe nazwisko lub inny przyciągający uwagę element. Takie rzeczy nie tyle są przyczynami rówieśniczej przemocy, ile stanowią do niej preteksty. To sam dziecko w jednej rówieśniczej grupie może stać się „Żydem” bo nie chodzi na religię, w innej „wieśniakiem” bo pochodzi spod Warszawy, a w jeszcze innej „szczerbatym” bo nosi na zębach aparat. Przy czym wcale nie musi być jedynym dzieckiem w tych grupach, które spełnia tego rodzaju kryteria. Wydaje się, że istnieją pewne cechy osobowości i zachowania dziecka, które skłaniają rówieśników do wytypowania go na ofiarę. Większość autorów dzieli ofiary znęcania się na pasywne i prowokujące.
Ofiara o typie pasywnym to dziecko wycofane emocjonalnie,
często mniej sprawne fizycznie niż rówieśnicy, bardziej lękowe i z obniżoną samooceną. Zwykle ma lepsze kontakty z dorosłymi niż z rówieśnikami. Ma negatywne nastawienie do stosowania przemocy. Atakowane ucieka, lub płacze. W przypadku chłopców ofiarą o typie pasywnym bywa często dziecko wychowywane tylko przez matkę lub babcię i pozostające z nią w bardzo bliskim emocjonalnym związku.
Ofiara typu prowokującego to dziecko hiperaktywne.
Zwraca na siebie uwagę grupy prowokującymi, często agresywnymi zachowaniami. Bywa nielubiane przez nauczycieli, których zachowania wobec tego dziecka mogą nawet torować drogę dla rówieśniczego mobbingu. Wytwarza wokół siebie atmosferę irytacji i napięcia.
Pamiętajmy jednak, że żadne dziecko nie jest winne bycia ofiarą rówieśniczej przemocy. Żadne też nie chce nią być. Nieprzystosowawcze zachowania dzieci, jeśli są nasilone i nie dają się łatwo skorygować, mają najprawdopodobniej związek z istotnymi problemami w ich systemach rodzinnych. Można powiedzieć, że nie ma psychologicznych problemów dzieci, są jedynie psychologiczne problemy systemu, w którym dzieci się na codzień wychowują.
Dla wielu opiekunów takie stwierdzenie może wydać się trudne lub niemożliwe do przyjęcia. Przekierowanie uwagi z zachowania dziecka na sytuację rodziny i funkcjonowanie dorosłych może w pewnych momentach być odbierane jako obwinianie. Tymczasem opiekunowie dziecka mającego adaptacyjne problemy są często naprawdę bardzo zaniepokojeni i zaangażowani. Działają zgodnie z najlepszą wolą.
Spostrzeganie zwiazku między trudną sytuacją dziecka a szczególnymi cechami jego rodzinnego systemu nie jest jednak szukaniem winnych. Jest natomiast jedynym naprawdę skutecznym sposobem, w jaki da się dziecku pomóc. Nie ma zmiany sytuacji dziecka w grupie rówieśniczej bez zmiany w jego rodzinie.
tekst: Paweł Droździak dla portalu Republika Kobiet